Krajobraz po bitwie…a może przed
Jak by tak się zastanowić nad pandemią, to są tzw. „plusy dodatnie” i „plusy ujemne”, jak to niegdyś słusznie ujął nasz były Prezydent. A jako żem optymistką wolę się skupić na tych dodatnich.
Np. rozwijamy naukę języków
obcych. Kto do niedawna znał angielskie słowo „lockdown”? Odpowiadam – mało
kto, no chyba, że rodak siedział w angielskim czy amerykańskim więzieniu, co
się oczywiście Polakowi w ogóle nie zdarza, (ale tak czysto hipotetycznie) –
wtedy wiedział, że to oznacza zakaz opuszczania cel przez więźniów,
odizolowanie, odcięcie. A teraz nawet ci, co nie siedzieli wiedzą, bo jednak 3
miesiące paki zaliczyli prawie wszystkich.
„Streaming live”? – ktoś,
coś? Co nas obchodziło, dzięki czemu oglądamy transmisje na żywo z meczów
popijając piwko. Na żywo! W czasie rzeczywistym. Polak nie da rady żyć bez
Kultury…fizycznej! Polacy spragnieni nie tylko piwa. Czyli, że odbiorców
Kultury jest zdecydowanie więcej, niż niesprawiedliwie sądzili dotąd o
społeczeństwie Artyści, tylko trzeba ich poszukać na stadionach, i puszczać im
coś w czasie rzeczywistym. Teatr się nie liczy, bo jest jednakże warunek taki –
nie można ich odrywać od kanapy i ekranu. I tu znowu plus dodatni – Artyści
przerażeni widmem śmierci głodowej wreszcie zrobili ukłon w stronę streamingu i
zaczęli używać ten wspaniały wynalazek w trochę innej Kulturze, do tej pory
dostępnej tylko za drzwiami jakichś teatrów, oper, czy filharmonii. I jak ogromny
pająk Kultura zarzuciła sieć w sieci na niespodziewającego się masowanego ataku
Widza za pomocą Kultury w sieci (miejmy nadzieję, że nie na stałe).
Fundacja Przyjaciół Sztuk
Aurea Porta promująca twórczość Wielkiego Bogusława Schaeffera, fundacja
głównie w osobie wszechobecnej Krystyny Gierłowskiej posiadającej zdolność
bilokacji aplikowała o fundusze w pisanym po całych dniach i nocach w pocie
czoła projekcie. No i rękami Krystyny nie „chwalęcy się” dostaliśmy. Piszę
„my”, bo od lat stanowimy wspaniały zespół, właściwie grupę Przyjaciół, która
od 12 lat, co najmniej raz do roku tworzy nowe wielkie wydarzenie „Era
Schaeffera”, jesienią w Warszawie, w różnych lokalizacjach – był już Polin, Dom
Kultury Kadr, Studio Tęcza, Basen, miejsca nieoczywiste, ale i Paryż, Edynburg,
Madryt. Ale w sieci? Tam nas jeszcze nie było.
Maciej Sobociński po raz
kolejny napisał scenariusz perfekcyjny jak zawsze. To jest podstawą
sukcesu. Dostajemy w nim tak dokładne
instrukcje dotyczące kostiumów, postaci i przestrzeni, że wystarczy parę prób,
żeby to wszystko spiąć. Znamy się przecież od wielu lat. A zabawa zaczyna się
na żywo, kiedy puszczamy wodze improwizacji w granicach rozsądku.
Tym razem było bardziej niż inaczej. Teraz każdy z nas dostał swój osobisty scenariusz, znałam swoje sceny, ale nie wiedziałam ile oprócz tych, w których ja występuję jest w ogóle. Próby z Maćkiem na Zoomie też były indywidualne, bo każdy z nas miał inny monolog wyznaczony przez Maćka, a do tego dochodziła jeszcze tzw. niespodzianka, czyli dwie minuty monologu, piosenki, tańca według uznania aktora – tego nawet nie zna reżyser i nie wie, kiedy ktoś powie „teraz ja” i reszta musi zamilknąć, nawet, jeśli to jest w połowie sceny. Stąd Schaeffer Puzzle Play 2020, puzzle przesuwane na żywo przez Wielkiego Demiurga Macieja. Ma facet…nerwy. Muzycy, aktorzy, tancerze jednocześnie w Warszawie, Paryżu, Wrocławiu, Amsterdamie, Nowym Jorku, Katowicach. My aktorzy w Warszawie, ale każdy w innym miejscu, każdy ze swoim kamerzystą. Ja w ogrodach BUW.
Partnerów nie widzę, nie wiem, gdzie są, mam tylko słuchawkę w uchu, z reżyserem kontakt ma tylko kamerzysta, to on mi pokazuje palcami za ile wchodzę, muszę się szybko zorientować po pierwszych zdaniach, która to może być scena. Gotowość cały czas, bo nigdy nie wiem, czy w trakcie puzzla muzycznego czy tanecznego reżyser nie przełączy na mnie w obrazku,
nie wiem też, kto w tej chwili wykonuje i co, i czy w ogóle, bo wtedy
mam ciszę w słuchawce, nawet 10 minut, i serce wali, czy aby to wszystko
jeszcze trwa? Może technika nie dała rady, może połączenie z Amsterdamem czy
Nowym Jorkiem zostało przerwane? Pot po plecach i komary. Napięcie, jak u
tygrysa przed skokiem.
Pracuję
38 lat, myślałam, że już nic mnie nie zaskoczy. A tu całe życie się człowiek
uczy – znowu plus dodatni. Z napięcia i czujności schudłam chyba ze 2 kilo.
Świadomość, że Publiczność przed ekranem jest tak samo zaskakiwana jak i my
wykonawcy jest niesamowitym przeżyciem zawodowym. Byliśmy tak naładowani
energią, że z powodzeniem oświetlilibyśmy całą Warszawę.
Najbardziej
jednak bezcenne z tego wieczoru było już po wszystkim wypowiedziane przez Maćka
zdanie: „przecież Was znam, bez Was bym się nie odważył”.
Dajemy
radę! Mieliśmy ok. 5 tysięcy wyświetleń. Ten performance miał być sprawdzianem
przed Erą w Los Angeles, czekało nas dwa tygodnie pracy w Mieście Aniołów, skończyło
się w mieście Syrenki, niestety Los Angeles na nas musi poczekać! Udało się,
też w formie streamingu ze wspaniałymi artystami z LA, między innymi z Izabelą
Miko. https://vimeo.com/488082375
Tylko
błagam, nośmy maseczki, i dezynfekujmy ręce, bo ja chcę jeszcze kiedyś dotrzeć
do LA!!! A Bogusław Schaeffer się nie starzeje! W tym roku kolejna Era w
październiku, oby w żywym planie.
Reżyseria
i scenariusz Maciej Sobociński. W wydarzeniu udział wzięli aktorzy i tancerze: Lidia
Bogaczówna, Izabela Warykiewicz, Marcel Wiercichowski, Witold Jurewicz, Rita
Bełdzikowska, Hanna Wiadrowska (Paryż), Sean Palmer oraz polscy i zagraniczni
muzycy: Michał Urbaniak, Patches Stewart, Nathan Davis (Nowy Jork), Andy
Ninvall (Amsterdam), Marcin Wyrostek z zespołem Corazon (Katowice), Małe
Instrument (Wrocław), Patryk Zakrocki, Janusz Radek.
Materiał
jest dostępny na stronie Fundacji: www.aureaporta.eu
oraz
na platformie Vimeo https://vimeo.com/432615302
Lidia
Bogaczówna, ciągle w stadium eksperymentów życiowych i zawodowych.
Komentarze
Prześlij komentarz