Garbaty księżyc

 

 Garbaty księżyc

 


Nie tak dawno temu, jak to w baśniach bywa, nie za górami, nie za lasami, jednak w wieku minionym żyli sobie On i Ona. Nie byli władcami, którzy by rządzili Królestwem, bo kraj był tak ubogi, że nawet Królestwa w nim nie było. Od prawie pół wieku rządziła krajem Władza, która dla niepoznaki nazwała się ludową. Nie wolno było jeździć do innych krain, żeby nikt nie zauważył, że tam jest o niebo lepiej, kolorowo, pachnąco, a dzieci są ładnie ubrane.  On i Ona nie byli też ludźmi ubogimi, bo znali wartość pracy i mieli dobre serca. Ona była specjalistką od Ciała, leczyła Ludzi, dzięki niej mogli się uśmiechać od ucha do ucha ( co nie było mile widziane przez Władzę, bo myślała, że to z niej się śmieją), i mogli jeść różne rzeczy, chociaż i tak nie można było ich kupić. Ale żeby oddać sprawiedliwość czasami sprzedawano ocet i zielony groszek w puszce. On – doskonały w swoim fachu, żonglował emocjami doprowadzając ludzi do śmiechu, płaczu i zadziwienia. Był specjalistą od Dusz, dawał im wytchnienie w tej trudnej rzeczywistości, bo kraj pogrążał się  chaosie, chociaż na horyzoncie pojawiała się Nadzieja. Prawdziwy Lud zaczął się zrzeszać przeciwko Władzy rozumiejąc, że tylko wspólna Solidarność może pokonać ciemiężców. 

I chociaż Mędrcy zawsze powtarzają, że nie uroda się liczy a mądrość, to nawet oni muszą przyznać, że ładnym jest dużo lepiej na Świecie. Tak też było z Onem i Oną, los nie poskąpił im urody.

Pogoda tego roku nie była łaskawa, zima mroźna zapowiadała gorące lato, a tu niestety, ani wiosny ani lata. Marzec wiosny nie przyniósł, bo temperatura każdej nocy spadała poniżej zera, a popołudniami było co najwyżej na delikatnym plusie. Znowu będą słabe zbiory. Ludzie byli smutni i przygnębieni. Aż tu któregoś dnia wreszcie Życie przyniosło im wielki Dar – spodziewali się Dziecka. Ona była coraz większa i większa i coraz bardziej szczęśliwa, bo nie ma nic piękniejszego, jak nasza kontynuacja na Ziemi.

Zaczynała się Wiosna, choć tylko w kalendarzu. Przemarznięte Wróżki spotkały się w delikatnym świetle Księżyca, żeby wspólnie medytować, jak wyposażyć tę Dziewczynkę na dobre i szczęśliwe Życie. Oczywiście to musiała być Dziewczynka, skoro wzięły się za to Wróżki. Popijały nektar z rannika zimowego, śnieżnika sardyńskiego, głodka mrzygłóda i wawrzynka wilczełyko, bo ich ulubione krokusy i przylaszczki z zimna odmówiły wyjścia na świat. A trzeba Wam wiedzieć, że nektar ten rozwiązywał marzenia i otwierał serca dając wodze fantazji.

- Musi być piękna, ja jej daję Urodę, wystarczy na dobre Życie – powiedziała Pierwsza.

- Skoro tak mówisz, to znaczy, że nie doceniasz Mądrości. Uroda jest rzeczą względną, poza tym przemija. Nie poparta Mądrością bierze nas w niewolę, dlatego ja daję jej Mądrość – przemówiła Druga.

- Ani Uroda ani Mądrość niczego nie osiągną bez siły charakteru. W Życiu trzeba wiedzieć, czego się chce. Dorzucam Zdecydowanie – zdecydowanie dorzuciła Trzecia.

- Ależ do tego potrzeba Odwagi, dopiero wtedy można zrealizować Marzenia! Ot, waga mojego daru jest wielka! – odważnie zabrała głos Czwarta.

- Siostry! Cóż po tych darach! Wszystkie mogą być groźne, jeśli nie idą w parze z Empatią. Tylko ona sprawi, że Dziewczynka pochyli się nad biedą i samotnością drugiego człowieka, zwierzęcia, drzewa a nawet mrówki – ze łzami w oczach przekonywała Piąta.

- Ale Empatia przecież powoduje łzy. I przestań wreszcie płakać! – rzekła Szósta podając siostrze chusteczkę z porannej mgły.

- Łzy wylane nad cudzym nieszczęściem są jak brylanty, które ozdabiają nasze życie bardziej, niż najpiękniejsze suknie – odpowiedziała z dumą Piąta smarkając w chusteczkę.

- Bardzo dawno temu wybudowano okręt, jakiego jeszcze nie było od czasów Arki Noego. Był cudem techniki, inżynierii, estetyki, przekroczył granice dotychczasowych możliwości. Na szerokie wody oceanu wypłynęli nim ludzie dumni i pewni, że ujarzmili i myśl i żywioły. Posiadali wszystkie te dary, o których mówicie. Nie posiadali tylko jednego, Szczęścia. Wszyscy śmiałkowie zginęli razem z budowniczym. Dlatego z tych wszystkich darów najważniejsze jest Szczęście – upierała się Szósta dolewając sobie kolejną czarkę rozgrzewającego nektaru.

- Zdrowie, zdrowie przede wszystkim! Nic po darach, kiedy nie można z nich korzystać – wtrącała od czasu do czasu Siódma przebiegając boso po jeszcze nie stopniałym śniegu wywołując dreszcz zimna u pozostałych.

Padało coraz więcej deklaracji typu Wolność, Sprawiedliwość, Uczciwość, Idealizm, Moralność! Istna giełda Darów.

- Stop! Stop! Stop! Czy my nie jesteśmy zbyt rozrzutne? Nie starczy dla innych. Poza tym jedno życie tyle nie udźwignie! Przecież nikt nie może składać się z samych zalet! No body is perfect! – jak to mówią kuzynki zza Oceanu. Nie uważacie, że coś dzisiaj z nami nie tak? – zauważyła Druga.

- Wszystko przez ten Księżyc garbaty. Niech już będzie pełnia!

- Och tak, tak! Jeszcze sześć dni, nie mogę się doczekać, uwielbiam kąpać się w  świetle pełnego Księżyca, bardzo dobrze wpływa to na moją Urodę.

A więc to tak? – oburzył się zimny Księżyc, który czasami lubił się ogrzać w cieple Wróżek. Niby wszystkie możliwe wspaniałe cechy posiadacie, a nie umiecie z nich korzystać? Ładnie to tak obgadywać, wyśmiewać, nie panować nad językiem? Garbaty??? To, że jakiś człowiek bez daru Mądrości wymyślił dla mnie tę nazwę, to nie znaczy, że można to powtarzać.  Nie mądrzej byłoby powiedzieć, że to pierwsza kwadra, w której Ziemia, Księżyc i Słońce tworzą ze sobą kąt prosty? Takie mądre, a geometrii i astronomii nie znają. Garbaty?!!!!. Ale kąpać się w moim świetle, to już nie garbaty, co? Już ja Wam pokażę „garbaty”. Ja też mam Jezioro Doskonałości, Zatokę Rosy i Tęczy! I Morze Nektaru też!!! Zsunął chmurę na oblicze obmyślając, jak dać nauczkę kuzynkom Wróżkom i pomieszać im plany.

- Chyba mu przejdzie, co? Nie mówił tego poważnie?

- Oby! Był wściekły aż mu plamy wyszły. Widziałyście, że odwrócił się do nas pokazując Bagno Zgnilizny? A to nie wróży nic dobrego.

Nastał nowy dzień, 25 marca. Ten dzień. Ona poczuła, że nastał jej Czas. Nie mogła się doczekać. Do kogo będzie podobna ta mała istota i w czym będzie podobna.

- Mam nadzieję, że będzie piękna, mądra, odważna, wrażliwa, szczęśliwa – myślała, kiedy Dziewczynka pokonywała trudną drogę na ten Świat. Słońce jest w znaku Barana, to silny znak, będzie odważna, pewna siebie, idealistka. Księżyc z kolei jest w znaku Raka, a to wróży przywiązanie do Rodziny, wrażliwość i wyobraźnię.

Wreszcie pojawiła się Dziewczynka, piękna, śniada z mądrym spojrzeniem. No i najważniejsze zdrowa.

Nagle stało się coś niespodziewanego! Za pierwszą Dziewczynką wyskoczyła druga, dokładnie taka sama! Jak to się stało? Przecież ja mam imię tylko dla jednej – myślała zdumiona Ona. Nie mogą się tak samo nazywać. Chociaż właściwie dlaczego nie, skoro są takie same? Która jest która, czy one są dwie, czy jedna podwójna? A jeśli popełnię błąd nazywając jedną imieniem drugiej? – Ona zadawała sobie pytania, o których istnieniu wcześniej nie wiedziała.

Dobrze, że Ona była też bardzo mądra, dlatego obie Dziewczynki dostały imiona dobre, takie, które były już sprawdzone przez dobrych ludzi i każda dostała inne, żeby można je było odróżnić.

Szybko się okazało, że chociaż są identyczne z zewnątrz, to dary Wróżek wędrowały od jednej do drugiej jak chciały. Czyli jednak były połączone, a może była jedna? Wydawało się, że Darami kierował ktoś z Góry, a może fazy Księżyca? Dziewczynka nigdy nie wiedziała, którą jest dzisiaj. Coraz częściej jedna Ja chciała iść w prawo, druga Ja w lewo, chociaż ciągle wydawało im się, że są zobowiązane do tego samego kierunku. Która miała rację? Mijały lata. Wraz z nimi umacniała się Uroda, ale i dojrzewała w nich Mądrość. Powoli rosło w nich Zdecydowanie, czuły, że ich droga się krystalizuje i na pewno nie jest to ta sama droga. Zawsze przeglądały się w sobie jak w lustrze. Któregoś dnia zauważyły jednak, że się zmieniają, nie są już takie same. Każda była piękna, ale już inaczej. Wreszcie nabrały Odwagi, żeby oznajmić to światu, ale powstrzymywała je Empatia, bo nie wiedziały, czy nie zawiodą czyichś nadziei. Miały jednak Szczęście, bo Ona cały czas nad nimi czuwała, zawsze to przewidując. Podświadomie czekała na ten dzień.

- Wiedziałaś, że jesteśmy osobne?

- Zawsze czułam to sercem, ale dałam Wam wolność.

- Och, dziękujemy Ci! Od teraz idziemy żyć każda swoim Życiem, ale cząstkę drugiej zawsze będziemy nosić w sobie z Miłością.

I tak Dary Wróżek wyprostowały to, co zimny Księżyc zagmatwał. Ale i Wróżki nie były bez winy, czuły to od wielu lat patrząc na skutki tamtej pamiętnej nocy marcowej. Od tej pory na wszelki wypadek Wróżki przyrzekły, że już nigdy nie będą piły nektaru z rannika zimowego, śnieżnika sardyńskiego, głodka mrzygłóda i wawrzynka wilczełyko, bo trzeba panować nad słowami, które mają wielką moc sprawczą. No może tylko wtedy sobie na to pozwalały, kiedy było całkowite  zaćmienie Księżyca i niczego wtedy nie widział i nie słyszał. Po prostu chcąc odreagować po fazie garba obficie korzystał z Morza Nektaru.

Zaraz, zaraz! Ale przecież od czasu do czasu nadal ktoś rodzi się podwójny. Zdarza się też, że potrójny. A niedawno nawet poszóstny!!!! Halo! Wróżki, jak to jest z tym nektarem?? Halo!!! Jest tam kto?

 

Lidia Bogaczówna, 25 marca, w urodziny uroczych Bliźniaczek mojej Przyjaciółki Haneczki.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wstydliwa Tajemnica Rodzinna

Adaś hrabia Tarnowski

BUTY