Wojna, idi na xuj! Dość!!!!!Dość!!!!!

 

Wojna, idi na xuj! Dość!!!!!Dość!!!!!



16 listopada, 266 dzień wojny!!!!!

Wczoraj spadły rakiety na Polskę. Dwóch mężczyzn nie żyje. Gdyby nie rosyjska wojna, i wczorajszy zmasowany atak stoma rakietami, Ukraina nie musiałaby się bronić pociskami antyrakietowymi. Kiedy chłopcy byli mali i nie mogłam ich opanować zaproponowałam konkurs rysunkowy, kto najlepiej narysuje wojnę. Jędrek zarysował całą kartkę, czołgi, bomby, samoloty, rakiety, granaty, mnóstwo żołnierzy, a Ludwik trzy kreski. Zdziwiona spytałam, co to jest? Drzwi. A gdzie wojna? Za drzwiami.
Do tej pory uważałam to za świetną anegdotę. Wczoraj nabrała innego znaczenia. Pół roku temu pisząc o wojnie byłam wściekła, teraz jestem przestraszona. 

9 maja 2022, 75 dzień wojny

A więc wojna Panowie! Kiedy jako dorosła uświadomiłam sobie, że urodziłam się tylko kilkanaście lat po wojnie, byłam przerażona. To znaczy, że świat nie był jeszcze pozamiatany, musiały być zgliszcza, drzewa lizały rany,  a żałoba nie zdążyła jeszcze ostygnąć, nie wszystkie groby miały pomniki, sosnowe krzyże jeszcze nie sczerniały. Ale ja na szczęście o tym nie wiedziałam, miałam szczęśliwe dzieciństwo w domu z ogrodem, który ocalał o ironio, bo oficerowie niemieccy go zajęli. Dziadkowie z piątką dzieci musieli zająć jedno pomieszczenie. Wszędzie stacjonowali oficerowie ze swoimi ordynansami, a nawet była tu niemiecka kronika filmowa. W pokojach zrobili piękne drewniane podłogi, bo dom jeszcze nie był ukończony. Podłogi są do dziś. Po nich przyszli Rosjanie, co prawda zniszczyli, okradli i przynieśli pluskwy, ale przynajmniej nie zdążyli podpalić. Żołnierki radzieckie chodziły w koszulach nocnych mojej Babci Weroniki  przypinając sobie do nich bombki choinkowe, które widziały pierwszy raz w życiu.

Dziadkowie opowiadali mi historie o wojnie, które dla mnie działy się mniej więcej w przestrzeni obecnych Gwiezdnych Wojen.

Za ogrodem idzie linia kolejowa Przeworsk – Rozwadów wybudowana w 1900 roku. Dwa duże węzły. Tędy szły wszystkie transporty wojenne, a po drugiej stronie torów fabryka kalafonii i terpentyny Jarot z 1927 roku. Cel strategiczny, tylko dwie w Polsce takie były. 2 września nadleciały bombowce, niszczyły wszystko, a w Jarocie karpina i beczki 200-litrowe z benzyną. Babcia z dziećmi i w ciąży uciekła do zagajnika nad pobliską rzeczką. A dziadek lwowiak nie ruszył się z miejsca, powiedział, że jak ma zginąć, to w swoim domu. Razem z sąsiadem wyjęli pół litra i w spokoju pili, kto wie? Może ostatni toast? Za życie? Za śmierć? Beczki z benzyną tak wybuchały, że wszystkie przelatywały nad domem i spadały jakieś 100 metrów dalej na pustym placu, tak zwanej Madejówce.

Uwielbiałam te bajki i te, które Babcia czytała nam co wieczór na dobranoc, czyli „Ballady i romanse” Mickiewicza. Taaaa….osobliwe „bajki”.

Dziadek zaprawiony w I Wojnie, wcielony do armii austriackiej, wzięty do niewoli rosyjskiej 2,5 roku spędził w Tomsku. Poznał Rosjan od podszewki.

Mama, która jako mała dziewczynka razem ze swoją starszą siostrą i innymi dziećmi z ulicy Kolejowej Bocznej kradła z transportów niemieckich chleb, konserwy, węgiel, co się dało, żeby przeżyć. Raz Niemcy zastrzelili syna sąsiadów, innym razem okazało się, że konserwa, dla której ryzykowała swoje kilkuletnie życie okazała się zielonym groszkiem, cóż za rozczarowanie.  Innym razem najmłodsza siostra Mamy tak płakała z głodu, że próbowała jeść trawę, chociaż chyba była to bardziej demonstracja złości dziecięcej.

Czasami miałam wojenny sen, zawsze ten sam. Śniło mi się, że wybiegam z domu patrząc z przerażeniem w piękne niebo, po którym suną czarne stalowe ptaki warcząc złowrogo. Czuję, że niosą śmierć. Widzę, jak zrzucają bomby, i kiedy już wiem, że za parę sekund przestanę istnieć budziłam się z walącym sercem. Jaka byłam wtedy szczęśliwa, że udało mi się uciec przez jakąś szczelinę czasoprzestrzeni do mojego świata. Może pamięć wojny jest przekazywana w genach dzieciom rodziców, którzy wojnę przeżyli?

Piszę to w 75 dzień wojny w Ukrainie, w 77. rocznicę zwycięstwa nad tamtą wojną, o której myśleliśmy, że to ostatnia na Ziemi. Dzisiaj każdy z nas od ponad dwóch miesięcy idzie codziennie na wojnę do pokoju, gdzie jest telewizor i walczy słowem, emocją, modlitwą, przekleństwem. Oczy nie wierzą, nie godzą się na te morderstwa, popiół i gruz, dzikie hordy „orków”. A więc tak musiał wyglądać świat, kiedy się urodziłam. Dzieci tam w Ukrainie przeżywają to przerażenie z mojego snu. Tyle, że one jak się budzą, to ten sen nadal trwa, nie jest tylko nocnym koszmarem, po którym Mama przybiegnie, przytuli, pocałuje i zaśpiewa. Boli mnie każda komórka mojego ciała i każda cząstka duszy. Nie chcę znać się na wielkiej polityce, czyli de facto na wielkich interesach. Znam się na człowieczeństwie i emocjach, i nie mogę zrozumieć, dlaczego tuż z granicą powtarza się klęska kampanii wrześniowej, Powstania Warszawskiego, czy ta pod Termopilami. Czy coś się zmieniło od sierpnia 480 roku p.n.e.? Garstka walczy – świat patrzy. Poczekajmy, zobaczymy w którą stronę to pójdzie, może dadzą radę, wtedy zajmiemy stanowisko, na razie nie drażnijmy lwa. Paradoks na tym polega, że to nigdy obrońcy nie wywołują wojny, tylko ci, którzy mają drewniane czy ołowiane żołnierzyki na dużym stole, topografię terenu, zasieki, konie, rydwany lub czołgi i bawią się w „teatr” wojenny. Dowódcy szkolą się w „sztuce” wojennej. To pruski generał, teoretyk wojny Carl Phillip Gottlieb von Clausewitz wyniósł niegdyś wojnę do rangi sztuki, czy teatru, odrzucając wcześniejszą nazwę „nauki wojennej”. Tak nie wolno!!!! W teatrze nikt nie umiera naprawdę. W swojej książce „O wojnie” którą się wszyscy „bandyci wojenni” zachwycają od 200 lat pisał, że jeśli jakieś państwo czuje, że zostały naruszone jego interesy, to ma prawo napaść na to państwo. Np. jeśli Putin uważa, że Ukraina nie pozwala mu zrealizować jego imperialnej polityki, to ma prawo na Ukrainę napaść. Twierdził, że to zawsze napadnięty wywołuje wojnę.

Zastanawiam się, czy kiedykolwiek wojnę wywołały kobiety? Sięgnęłam do internetu – wyskakiwały hasła: gwałty wojenne na kobietach, bohaterstwo kobiet, kobiety, które zmieniły bieg wojen. Nie znalazłam żadnej, która wywołałaby wojnę, żeby zająć cudzy kraj, żeby gwałcić dziewczynki, chłopców, staruszki, torturować, rabować, mordować, żeby odbić jakiegoś przystojnego odpowiednika pięknej Heleny – NIE MA NIC!!!!!!! Czekam w kulisach na swoją scenę w „Dziadach” i słucham Wielkiej Improwizacji w wykonaniu Dominiki, Kobiety, nie mężczyzny, który wadzi się z Bogiem. Bóg i Mężczyzna stoją naprzeciw siebie jak dwa koguty. Do tej pory w męskim wydaniu słyszałam pychę i rządzę władzy – „daj mi rząd dusz! Ja chcę mieć władzę, jaką Ty posiadasz! Ja chcę duszami władać, jak Ty nimi władasz”!!!! Jak  Ty!!!! A u kobiety słyszę tekst, którego nigdy do tej pory nie słyszałam, a grałam w „Dziadach” wiele razy: „czuję całego cierpienia Narodu, jak matka czuje w łonie bole swego płodu”. Która matka chciałaby wysłać syna na wojnę z własnej woli?

"Synku, niebo się chmurzy, zasłonię cię od burzy

Taki wiatr mój syneczku, zbójcy chodzą po drogach.

Oj nie przechodź tą rzeczką, woda taka głęboka".

Jeszcze do niedawna – a może i teraz – kobiety na porodówce mówiły zatrwożone: chłopcy się rodzą, będzie wojna.

Wyczytałam, że przez 5600 lat istnienia ludzkości wybuchło około 15 tysięcy wojen, czyli średnio 3 wojny na rok.

A więc wojna Panowie? Naprawdę Panowie musicie ją wywoływać i wysyłać tam swoich synów? Czy po prostu to są synowie waszych tymczasowych kobiet, a wy po wojnie z innymi kobietami  - bo przez wojny jest ich dużo  zrobicie sobie drugich synów na następne wojny! Ciągle nie dość bicia się na maczugi po durnych łbach?

A może zawinił Brecht? „jeśli jakiś naród nie odpowiada swemu przywódcy, powinien on zmienić naród”.

Clausewitz pisał, że pokój jest tylko zawieszeniem broni między wojnami, bo wojna jest przedłużeniem polityki. Nie chcę, żeby miał rację. Jego traktat "O wojnie" ma 200 lat, kiedy to wojny były oczywistym sposobem załatwiania swoich interesów. Jest podręcznikiem stratega omawianym na Akademiach Wojskowych, a nawet kursach menadżerskich! Łącznie z Harvardem. Może czas na Ziemi zmienić podręcznik na bardziej cywilizowany, bo mogą się sprawdzić słowa wypowiedziane przez Alberta Einsteina w maju 1949 roku: „nie wiem, jaka broń zostanie użyta w trzeciej wojnie światowej, ale czwarta będzie się toczyć na kije i kamienie.”

Lidia Bogaczówna, która wrzeszczy na cały świat: Wojno!!!!! Idi na …..!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wstydliwa Tajemnica Rodzinna

Adaś hrabia Tarnowski

BUTY