FIKCJA NASZA POWSZEDNIA
FIKCJA
Co
za słowo!!! Nie zwracałam na nie uwagi, aż do dzisiaj. Słownik PWN podaje, że
oznacza coś, co jest wymyślone, co istnieje tylko pozornie. Usłyszałam je
dzisiaj na nowo w innym kontekście. Nie mogę przestać o nim myśleć, wzbudziło
we mnie niepokój, a może fascynację odkryciem, że zawsze przeczuwałam, a nie
sformułowałam do tej pory mojego odczucia fikcji…albo życia. Czy te dwa słowa
jakoś się łączą? A może bardziej, niż mi się wydaje? Do tej pory myślałam, że
są przeciwieństwem.
Niedawno zobaczyłam na Fb relację z wernisażu wystawy o Andym Warholu w Muzeum Okręgowym w Rzeszowie. Skomentowałam, że bardzo chciałabym obejrzeć i może się uda, bo na długi weekend majowy jadę do Rudnika nad Sanem, a to tylko pół godziny samochodem. I wtedy odezwała się do mnie Pani Dominika Wiewiórska, że zaprasza i osobiście oprowadzi po wystawie. Jak nie skorzystać.
Zabrałam męża i moja wspaniałą przyjaciółkę – aktorkę z Teatru Rzeszowskiego, Mariolę Łabno-Flaumenhaft, i w samo południe wkroczyliśmy z Rzeczywistości oblanej majowym słońcem w mroki i lęki duszy Andyego Warhola. Chyba nie zrozumiałabym tego żywota, gdybym wcześniej nie przebrnęła przez okrutny i biedny los „Chłopek” Joanny Kuciel-Frydryszak.
Minęło parę godzin od przeżycia wystawy, a czuję, że Andy wszedł w moje ciało jak dybuk. Prawdą jest, że Sztuka nie jest nam dana, a zadana, jak zadanie domowe, dlatego muszę napisać „wypracowanie” domowe, żeby go z siebie wypisać. Wsączył się we mnie przez Dominikę, która od pierwszych słów wciągnęła nas w wykreowany świat Andyego. Czy był prawdziwy? To się okaże. Na pewno był wielką zagadką. Matka - prosta, biedna kobieta, grekokatolicka Żydówka, rysująca Anioły kreską pomiędzy Chagallem a Picassem. Typowa historia jak z „Chłopek” – emigracja za chlebem z małej słowackiej wsi Mikowa do Pittsburgha w Pensylwanii. Andy najmłodszy, schorowany, gorączki reumatyczne, szkarlatyna, pląsawica, łysienie, zniszczona cera i naznaczenie przez matkę na artystę, jak Orcio w „Nieboskiej komedii”. „"Błogosławię cię Orciu, błogosławię, dziecię moje- bądź poetą, aby cię ojciec kochał, nie odrzucił kiedyś", „przeklinam cię, jeśli nie będziesz poetą”.
Nawet niewiele starszy brat wie, że ojciec wszystkie pieniądze składa na kształcenie najsłabszego, ale być może najbardziej rokującego. Ojciec uskładał 1500 dolarów i umarł. Nadzieja rodziny nie dostaje się na malarstwo – kolejny kompleks. Zostaje projektowanie użytkowe, czyli nie „artysta”, w stosunku do malarzy zwykły rzemieślnik. A przecież Bóg wie, co jest dla nas lepsze, wystarczy zawierzyć i czekać - „Andik” był wierzący. Ale lepiej wierzyć w NYC niż w Pittsburghu. To tam jest mekka artystów. A że jak cię widzą, tak cię piszą, zamawia garnitur szyty na miarę i z teczką ze swoimi rysunkami wyrusza do wydawnictw schowany za tupecikiem blond i ciemnymi okularami. Taki artystowski, wykreowany, wymyślony, fikcyjny. Bardzo szybko odrabia ten garnitur. Stwarza z siebie pożądany produkt. Niedługo cały świat chce się o niego otrzeć. Otwiera przed nimi studio Factory. Jak to zrobił, że to nie on prosił o spotkania z wielkimi tego świata, tylko ci wielcy chcieli się z NIM spotkać. Genialny Autopromotor. Dlatego był John Lenon, Yoko Ono, David Bowie, ale i Valerie Solones, która wystrzeliła w Andyego 3 kule, i choć tylko jedna trafiła, to wielkie poczyniła spustoszenie zarówno w ciele, jak i duszy artysty. „Nie wiem, już nawet, czy naprawdę jeszcze żyję, czy już umarłem.” Na nagrobku chciał mieć wyryte tylko jedno słowo „fikcja”. Niestety prośby nie spełniono. Dlaczego? Dlaczego nie spełniono i dlaczego „fikcja”.
Czy fikcją, czy sztuką jest zupa pomidorowa Campbell’s w puszce, którą z braku pieniędzy żywiła się rodzina Andyego? Sięgnął po to, co dla niego było codziennością, bogacze nie sięgali po takie tanie produkty dla biedaków. Czy cynicznie przerobił to na sztukę, żeby odegrać się za swoje kompleksy na snobach i wyciągnąć od nich ogromne pieniądze? Marylin Monroe też zainteresował się po jej śmierci, tworząc kilkadziesiąt wersji słynnego sitodruku z jej twarzą „Zarabiać pieniądze to sztuka, pracować to sztuka, ale robić dobre interesy – to sztuka największa.”. A skoro ze sztuki zrobił fikcję, a żył sztuką, to czy jego życie też było fikcją?
Moją
Prawdą jest teatr, teatr posługuje się fikcją, to znaczy, że moją Prawdą jest
fikcja. A może nasze całe życie jest fikcją? Cały czas kogoś udajemy,
oszukujemy innych i siebie, zmieniamy wygląd (Andy zrobił operację dużego i
sinego nosa, a i tak to go nie zadowoliło).
Niedawno
mój 2,5 – roczny wnuczek biegł pierwszy w swoim życiu bieg – 200 metrów,
samodzielnie, 2.07 minuty. Przybiegł czwarty, bo na trzech pierwszych miejscach
biegli rodzice ciągnąc swoje dzieci za rękę. Dzieci cieszyły się ogromnie z
wygranej, rodzice ich również pękali z dumy. Czy to nie była fikcja? Naprawdę
cieszy fikcyjne zwycięstwo? Uczymy dzieci fikcji od małego, pływają w tej
fikcji, jak ryba w wodzie, a potem kupują tytuły naukowe, prawa jazdy, piszą
nie swoje książki itd. Dzięki Bogu mój syn z synową na tym przykładzie pokazali
wnukowi, jak nie należy podchodzić do życia i sportu. O dziwo zrozumiał, i jest
dumny ze swojego czwartego miejsca, bo zdobył je uczciwie, zaczyna życie
Prawdą. Większość woli fikcję od życia.
Sztuka zadaje pytania, a z pytań rodzi się filozofia. Dominiko, dziękuję za Twoją wiedzę, pasję, otwartość i cierpliwość. Twoje Słowo inspiruje.
Lidia Bogaczówna, pozostająca z ogromem nie rozwiązanych pytań. Na razie.
Dziękuję za ten niezwykły tekst. Gratuluję emocji, które wyodrębniły się wokół wystawy w trakcie zwiedzania i zwłaszcza po. Świadomość, że AW Przed i po otworzył tak wiele par drzwi do dalszych refleksji znaczy dla mnie więcej niż potrafię to teraz wyrazić słowem. Po raz kolejny jestem absolutnie wzruszona, bo czytając Fikcję naszą powszednią, widzę, jak wiele wiedzy przyjętej z artystycznym zrozumieniem zostało wciągnięte dosłownie i w przenośni:) Uważność moich słuchaczy onieśmiela mnie i uskrzydla zarazem, dodając wiary i pewności, że jestem na właściwym miejscu. Pięknie dziękuję. Cudowne jest, że w tej podróży przez dekady twórczości Warhola każdy ma swoją unikalną FIKCJĘ, więc wyłapuje dla siebie fragmenty, które najlepiej rezonują z indywidualną wrażliwością. Podróż z Andikiem to jak konfrontacja z legendą legend, a raczej tysiącem legend, które są niezbitym dowodem, że wszyscy W środku jesteśmy baśnią Myśliwskiego. Nieomówionych wątków starczyłoby nam jeszcze na co najmniej kilka kwadransów :) Skoro podziwiamy barokowe martwe natury malowane w siedemnastym wieku, to dlaczego nie mamy podziwiać ich odpowiedników z wieku XX?
OdpowiedzUsuńAndy Warhol i jego dwoistość wymykają się jednoznacznej interpretacji. Pointując dzisiejszy wpis, kopiuję niżej fragment pochwalnej mowy pogrzebowej, która została wygłoszona na pogrzebie Andy’ego przez jego przyjaciela Johna Richardsona. Wówczas głęboka religijność AW została po raz pierwszy ujawniona... ,,Świadomość jego sekretnej pobożności – powiedział Richardson – każe nam nieuchronnie zmienić postrzeganie artysty, który oszukał świat, dając mu uwierzyć, że jego jedynymi obsesjami były pieniądze, sława, glamour, i że był tak bardzo flegmatyczny, że zdawał się być niewrażliwy. Nigdy nie bierzcie Andy’ego dosłownie. Niewrażliwy obserwator był w rzeczywistości aniołem. Z tego co wiem, jest on odpowiedzialny za co najmniej jedno nawrócenie: moje!”. Dziękuję za wspólną przygodę. Do zobaczenia na kolejnej wystawie :)